niedziela, 3 stycznia 2010

Cukiernicze podsumowanie... bo przecież jestem strasznym łasuchem

Samotność zazwyczaj mnie przytłacza, ponieważ jest ze mnie taki społeczny króliczek, który lubi czuć energię innych. Jednak wczoraj, wieczorne pustki w mieszkaniu okazały się sporym prezentem. Zrobiłam sobie kawidła, wtuliłam się w fotel, przykryłam pledem(różowym, rzecz jasna) i zrobiłam malutkie roczne zestawienie. Ale nie przedstawię go w takiej formie jaką miało ono wczoraj. Powód jest bardzo, bardzo prosty, zapomniałam, a może nie zauważyłam, że 2009 był dobry. Bardzo dobry.
Najcieplej dziękuje więc Beacie za dzisiejszy kawowy spacer po zmrożonym Nowym Świecie, bo przypomniała mi, że istnieje kilka serduch, które lubią moje humorki, w pełni akceptują nabyte życiowe ADHD, a co więcej... moja różowa pozytywność(która ostatnio właśnie gdzieś się zapodziała-być może ktoś przysypał ją śniegiem) zupełnie ich nie płoszy.
Mrrrr, co powinnam więc napisać o minionym roku?
Działo się wiele, bardzo wiele, dziś powiem, że odnotowuję go zdecydowanie na plus. Do tych cukierków zaliczyć mogę na pewno:
Najlepszy lab na Olimpiadzie chemicznej( każdy lubi odnosić sukcesy), gładko zdaną maturę, motywację jaką dały mi Europejskie Spotkania Taneczne, super ekipa poznana na politechnice, odnalezienie się w tej szaroburej stolicy, stopniowe, ale i sukcesywne dorastanie,
Kinder niespodzianki minionego roku, które czekają na klasyfikację:
AEGEE( hmm to jest taka pralinka, nad którą muszę trochę popracować, odpowiednio dosłodzić i owinąć w różowy papierek z napisem THINK PINK, no i ... no i będzie idealnym rarytasem.
wybrany przeze mnie kierunek studiów( bo powoli dostrzegam, że może jednak powinnam działac bardziej pro społecznie i takąż pracę wykonywać?), choć chemia nadal jest moją ulubioną nauką ścisłą.
To, że powoli uczę się jak ufać innym, jak polegać nie tylko na sobie. ( mam nadzieję, że się nie sparzę).
Totalne zakalce:
moje uzależnienie od kawy, które naprawdę chce pokonać. leń, który lubi się włączyć, a także, a może przede wszystkim słabe kontakty z rodziną.


I teraz coś naprawdę ważnego, przepis na 2010 bombonierę, która mam nadzieję, będzie najlepsza z możliwych.
Liczę na to, że w tym roku znajdę w niej:
  • Słodkie sukcesy( czekoladki, które bardzo trudno się robi, wymagające poświęcenia, pracy i systematyczności)
  • Radykalne karmelki(czyli kilka znaczących zmian w moim życiu, zdecydowanie zacznę od zmniejszenia chaosu (jako chemiczka powiem: Każdy układ dąży do minimalnej entalpii swobodnej),
  • Rutynowe praliny( tak, tak, bardzo bardzo potrzebuję drobnego uporządkowania mojego planu dnia),
  • Przyjacielskie landryny( należy je pielęgnować, co jakiś czas posypywać cukrem i ciągle otwierać paczkę, bo lubi się ona powiększać)
  • Dropsy w kształcie serduszek( hm, bardzo, bardzo lubię rozgrzane dłonie, i naprawdę pasuje mi to, że teraz dropsy są o smaku coca coli).
Dziękuję, dziękuję za dobry rok!