czwartek, 22 października 2009

tancerka za kierownicą;)

Zdałam!Zdałam, zdałam za pierwszym razem.Czy było to trudne? nie... bo mam przecież różową siłę.Ale po kolei.
Rano jazda z Panem Piotrem, nie obyło się bez kilku łez i totalnego załamania, no bo zdałam sobie sprawę, że nie zdam dziś, co więcej przy Wordzie wyrosło magiczne nowe rondo, trochę większe niż studzienka kanalizacyjna, potem potem był kop na szczęście, sugestia, że się zakochałam ostatnio i dlatego tak jeżdżę oraz prośba o zdanie, bo mogę. Potem przyjechał Daddy, oj on się bardziej denerwował niż ja. TESTY? powiem, szczerze, że 4 odpowiedzi nie byłam pewna, no bo kiedy miałam przejrzeć te pytanka... ale tylko 2 błędy, więc teoria zdana. Praktyka to już inna zabawa, byłam 3 do samochodu nr 26, ale ogólnie starałam się nie łśuchać op-owieści o 24 podejściach i egzaminatorach terminatorach.Moja kolej, idę uśmiecham się do mojego Egzaminatora, hmm nie był aż tak niesympatyczny jak myślałam.Losuje elementy do pokazania... Olej i światła pozycyjne, nie mogę otworzyć maski, z miną zagubione owieczki pokazuje więc o mały włos nie odciętego palucha( tka lewusy kroją cytrynę) i mówię, że nie otworzę. Mała pomoc i już pokazuję, pozycyjne to pikuś;) łuk idzie gładko, górki nawet nie wyczułam. Jedziemy na miasto. zaraz po wyjeździe z Wordu mam skręcic w prawo, daję lewy migacz, ale Pan powtarza ze W PRAWO, no to jadę, dalej magicznym rondem i po dobrze znanych (dzięki Piotrowi) miejscach, zawracanie, skręty w lewo i naprawdę niebezpieczna sytujacja. Stoję na lewoskręcie a mi jakas tojotka stojąca na pasie od jazdy prosto nagle postanawia skręcić wyjeżdzajac tuz przed moją maskę, hamuje i ja i egzaminator, ale naprawdę się przestraszyłam. CO było potem:? jakieś parkowanie skosem, zgasł mi raz, hamowania awaryjne i w wyznaczonym miejscu, nagle odkrywam że znowy mam magiczne rondo... czyli co> zdałam:D:D jedziemy do Wordu, gaszę wszystko i patrzę kątem oka jak miły pan spod okularów uśmiecha się i powolutku zaznacza ptaszki na mojej karcie. Pyta : Pierwszy egzamin? ja mówię, że tak,mysląc ze zaraz powie haha to będzie kolejny, ale zerkam na tę kartę,a tam pojawia się napis POZYTYWNY. Pokazuje tacie kciuka, a egzaminator mówi: ooo już podejrzała pani wynik egzaminu:) potem tylko podpisałam się w zeszycie i zdane, życzę mu miłego dnia wysiadam i tańczę taniec misia yogi a potem czuję, że ot było najbardziej męczące 48 min w życiu. Nóżki sam się uginają oczy świecą od łez.
Czemu zdałam?
Myślę, że ostatnio wokół mnie zbudowało się duuuuuuuuuużo dobrej energii bardzo dużo. A uśmiech i szczęście łatwo się udzielają.Poza tym miałam super miśka na szczęście. I tak naprawdę, podeszłam do tego zdrowo, mówiąc do siebie i ojca na 3 min przed : i tak nie zdam, ale chciałabym się sprawdzić. Choć od połowy egzaminu... w głowie ciągle biegała myśl: Ale jaja zdałaś, oj chciałam ją zwalczyć, ale była silniejsza;)
teraz tylko różowy samochód;)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

hahaha...różowy miśku :* ciesze sie razem z tobą i oby w życiu jak najmniej lewoskrętow :P